6.12.2010

fuck!

Że poniedziałki są gównianym dniem, to wie każdy, kto dał się zapędzić w kierat etatowej roboty. Ale co jest z poniedziałkami i samochodami. A konkretniej, autem moim oraz Panny M.? Bo wpadłyśmy w jakąś spiralę pecha motoryzacyjnego i na przemian psuje się mój peugeot albo jej twingos? jakaś klątwa czy jak? zaliczyłyśmy już próbę kradzieży i włamanie, akumulator razy 2, strajk centralnego zamka, urwanie lusterka i tajemnicze stłuczki parkingowe i teraz dołączył do tego flak w przednim kole. Fuck, fuck, fuck! i już miałyśmy, wespół z Panną M., zdobyć nową życiowo-niezbędną umiejętność każdej słomianej wdowy, czyli zmianę koła, ale padre Marek przypomniał mi, że na szczęście mój szanowny kolega Radosław dobrze mnie ubezpieczył i po 5 minutach zjawił się miły Pan z assistance i koło wymienił. Co nie zmienia faktu, że źle się dzieje w państwie duńskim. Oj źle. Aż się boję pomyśleć, co jeszcze czeka mnie i/lub Pannę M. w paśmie SPP, czyli samochodowego pecha permanentnego. tyle na temat mikołajek.

1 komentarz:

  1. Obawiam się,że jeżeli permanens malum potrwa jeszcze trochę, to zmienimy profesję...
    Co powiesz na wspólny warsztat 'Panna złota rączka' albo 'Mechanika pojazdowa K&M'
    Przecież mechanik to nie taka zła praca, a i popyt jest całkiem spory :)

    OdpowiedzUsuń

nakarm nowe rybki