Raz ma milion lat jestem w mieszkaniu sama w sobotni poranek, no mówię Wam, nie częściej i jak już ten jeden jedyny raz się to zdarzy, to muszę akurat wtedy zemdleć w kuchni? Obijając się o garnki, patelnie, i wpasowując mój bezwładny korpus między szafkę a krzesło. Uroczo, no boki zrywać. Ale żyje, przyczyny awarii systemu nieznane, grunt, że się samo-naprawiłam.
A teraz temat ostatnich ni, czyli wyprowadzka. Jest to jedna z rzeczy, która wywołuje u mnie głęboko skrywane pokłady frustracji i agresji. Szlag mnie jasny prawie trafił, ale znowu wyszłam z tego cało. Jestem już przewieziona do parentsów. Jedno tylko spędza mi sen z powiek - za miesiąc to samo, tylko w drugą stronę. Fuck, tyle o tych pielgrzymkach mieszkaniowych myślę.
A teraz temat ostatnich ni, czyli wyprowadzka. Jest to jedna z rzeczy, która wywołuje u mnie głęboko skrywane pokłady frustracji i agresji. Szlag mnie jasny prawie trafił, ale znowu wyszłam z tego cało. Jestem już przewieziona do parentsów. Jedno tylko spędza mi sen z powiek - za miesiąc to samo, tylko w drugą stronę. Fuck, tyle o tych pielgrzymkach mieszkaniowych myślę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz