To był weekend... luz blues a w niebie same dziury. Nie wiem, kiedy znowu będę mogła sobie na taki relaxx pozwolić. Naładowałam baterie na długi, długi czas. No nie przesadzajmy, na długi tydzień, bo ten tydzień ma 6 dni pracujących i tylko jeden wolny. Masakra. Ale kolejny tydzień... no moi drodzy, wtedy to mocno trzymajcie kciuki, bo między 7 a 12 grudnia zamieniam kawę na jakieś inne używki, zawieszam spanie i jedzenie. Biorę śpiworek i żeby zaoszczędzić cenny czas, to przeniosę się do biura.
Tymczasem się ogarniam powoli, sama sobie powoli udowadniam, że jakby to powiedzieć... no są ludzie niezastąpieni, tak? no są. Niektórzy. Ale są też i ludzie, których doskonale zastąpić można innymi, lepszymi egzemplarzami. I życie od razu staje się lepsze. Zasada ta szczególnie tyczy się panów. no sorras, ale niektórzy z Was są mega beznadziejni i rzucają cień na resztę waszego gatunku. no.
Inna sprawa - mój Ex-współlokator powrócił z wielkiej afrykańskiej przygody i zawitał do Torunia. Zjedliśmy sobie obiado-kolację przy winie, jak za starych dobrych czasów. Później walne zgromadzenie pavulonów i tańce-wygibańce. Aż się łezka w oku kręci...
Tymczasem się ogarniam powoli, sama sobie powoli udowadniam, że jakby to powiedzieć... no są ludzie niezastąpieni, tak? no są. Niektórzy. Ale są też i ludzie, których doskonale zastąpić można innymi, lepszymi egzemplarzami. I życie od razu staje się lepsze. Zasada ta szczególnie tyczy się panów. no sorras, ale niektórzy z Was są mega beznadziejni i rzucają cień na resztę waszego gatunku. no.
Inna sprawa - mój Ex-współlokator powrócił z wielkiej afrykańskiej przygody i zawitał do Torunia. Zjedliśmy sobie obiado-kolację przy winie, jak za starych dobrych czasów. Później walne zgromadzenie pavulonów i tańce-wygibańce. Aż się łezka w oku kręci...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz