Ja nie wiem, co Wy tacy zainteresowani tym Panem M., tęsknicie za nim, czy jak?
Odpowiadając na wszystkie pytania związane z Panem M. i co się z nim stało. No cóż, chodzą plotki, że wpadł do króliczej dziury i w krainie czarów oddaje się uciechom cielesnym z nowo poznaną, bliżej mi nieznaną "alicją".
A teraz uwaga, bo będę publicznie posypywała głowę popiołem:
- przyznaję rację KAŻDEMU, kto mówił mi, że mam wiać, gdzie pieprz rośnie (swoja drogą zastawialiście się kiedyś, gdzie faktycznie rośnie pieprz?;]);
- przyznaję nawet rację koledze Pana M., który już dawno temu, zamroćkany na amen, powiedział mi... no to co powiedział :-)
Moi drodzy, wszyscy bez wyjątku mieliście rację. Ja, jak zwykle żadnego z Was nie posłuchałam i teraz masz babo placek. Lajf gołs on. Temat uważam zamknięty raz na zawsze i niech mi nikt nie waży się wspominać! A co ja na to? Łel, o mnie się nie martw, o mnie się nie martw, ja sobie radę dam... tyryryry Ha! Kto inny, jak nie ja. Z takimi ludźmi wokół mnie, dam sobie radę ze wszystkim. Rzeczy niemożliwe załatwiam od ręki a na cuda trzeba chwilę poczekać :-) Z Panem T. ponarzekaliśmy sobie dzisiaj na nasze fatalne wybory życiowe dotyczące ludzi, z którymi się spotykamy a z Panną M. kontynuujemy nasz high-life, dzisiaj chata solna w osadzie Karbówko. Ha! Się gra, się ma! Świat jest piękny, życie pełne perspektyw, jest dobrze ;)
Ps. A jak jeszcze kiedyś napiszę Wam tutaj, że znajomość jest rozwojowa, to macie moje przyzwolenie zrobienie mi z dupencji jesieni średniowiecza :)
jesień średniowiecza to ja Ci z mózgu robiłam dawno temu...no ale...nic się nie dzieje bez przyczyny:)
OdpowiedzUsuńale widzę spore zmiany na horyzoncie...
pozdr E.Z.
Emilsień, Ty to mi z mózgu robiłaś chrestomatię staropolską i fakt ni pomogło. Ale kajałam się publicznie, mea culpa, moja wielka, wielka culpa :-)
OdpowiedzUsuń