10.07.2011

granda

Czasami to jest taka sobota, że niedzieli nie ma. Otworze oczy rano i będzie poniedziałek. Znowu ktoś mi kurna niedzielę ukradł! Ale pavulońskie spotkania mają to do siebie, że zaginają czaso-przestrzeń. Ale tak pozytywnie. Powiem Wam, że dawno się tak nie uśmiałam, jak wczoraj, kiedy dorosłe dzieci zaprzyjaźniały się z x-boxem z kontrolerem ruchu. No cuda na kiju, jak się patrzy na grę to jeszcze ma sens, ale jak ktoś widzi ludzi podskakujących przez telewizorem, to już ina bajka. I tak przypuszczam, że największą radość dawaliśmy sąsiadom. A nie, przepraszam, przepraszam, niedziela była, kiedy to ledwo żywa, z kosmicznym bólem głowy otworzyłam oczy, bo jakieś dziecko darło się w niebo głosy na placu zabaw przed moim oknem. Ono nie płakało, ono wrzeszczało, jak obdzierane ze skóry! I o co się tak darło? Złamało rękę, nogę, nos? O nie, ono chciało łopatkę. Ł O P A T K Ę! Fuck, fuck, fuck. Place zabaw powinno się budować w odległości 500 metrów od budynków mieszkalnych.

A wracając do poniedziałku, to poniedziałek to jest zły dzień na cokolwiek. Na wstanie z łóżka, na kawę, na pracę, na konsultacje, na słowo na "d", na pranie, sprzątanie, gotowanie. Nawet na zakupy nie jest dobry, bo wszyscy zjedli weekendowe zapasy i tłumnie podążają do sklepów, żeby uzupełnić zapasy. I to całymi rodzinami, a że ja mam ostatnio uczulenie na obcych ludzi obijających się o mnie w miejscach publicznych, to chyba jutro podziękuję. Pójdę do biura i zabije okna i drzwi dechami, żeby nikt czasami nie chciał ze mną gadać. Nie wiem, nie znam się, zarobiona jestem. A we wtorek, to już na pewno będę milsza dla reszty społeczeństwa, bo wtorek to inna sprawa jest.

2 komentarze:

nakarm nowe rybki