25.09.2011
cyfrowa zagadka
Nigdy nie byłam geniuszem w sprawach technicznych ale dekoder telewizji cyfrowej kompletnie mnie dzisiaj wystrychnął na dudka. A w sumie to albo dekoder albo monter. Jak sobie zamawiałam ten wynalazek pani z infolinii (ta od pakietu sport, film i kids) mówiła, że monter przyjdzie, wszystko ustawi, wszystko pokaże, pięknie, ładnie, cud, miód, malina, mój wysiłek ograniczy się do zmieniania kanałów. No ok. Monter przyszedł, coś zakombinował, powiedział,że wszystko ustawił ale mi nie pokaże, jak to działa, bo nie ma baterii do pilota! No kurde blaszka, a ktoś mi mówił, że ja mam baterie kupić, bo inaczej z demonstracji nici? He? No kurde jego mać nie mówił. No ale dobra, zupełnie głupia nie jestem z instrukcji wyczytam co tam trzeba. Pytam rzeczonego montera, gdzież jest instrukcja? A on mi, że u niego w samochodzie! No fuck, jak to w samochodzie, co ja wróżka czy jasnowidz jestem, a on że dekoder jest mi wypożyczony na czas zawarcia umowy i instrukcja się nie należy. O dżizas i że niby jak ja mam to ogarnąć. On, że spoko, don't stress mam włączyć i później to będzie perpetum mobile. Kanał plus, kanał minus, głośniej, ciszej, łatwizna. Wyjechałam na weekend, kupiłam baterie do pilota. I co? I nic! Dupa, dupa, wielka czarna cyfrowa dupa! Na większości kanałów jest wielka ciemność albo obraz tnie się, jak kiepsko zbuforowany film on-line. FUCK. Zna się ktoś na dekoderach cyfrowej tv? Bo jak nie, to się wykończę nerwowo tutaj. I jeszcze maliny na nowej pościeli. O matko bosko elektryczno, jesień przyszła na bank.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz