Coś Wam powiem, jednak wstawanie o 5;30 i praca w wymiarze 13 h dziennie, to nie dla mnie. Padam dzisiaj na mą, nieco piegowatą, twarzyczkę a tutaj końca nie widać. jak nic zaraz zasnę i walnę głową w biurko jednocześnie zalewając (po raz kolejny) laptopa kawą. Albo usnę na spotkaniu z Kanclerzem albo zasnę w autobusie do domu i obudzę się w Ciechocinku, albo coś innego. Jestem jednak pewna, że dzisiejszy dzień zakończy się jakąś spektakularną katastrofą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz