W 4 litery sobie mogę moje przeczucia schować - dutch był. Chociaż miałam dwie szanse, żeby go nie było: 1-przestawiłam budzik z opcji "drzemka" na opcję "stop" i obudziłam się dużo, dużo za późno. I jak już Kamila, raz na 1000 lat zaśpi na dutch, to na jedynym moście w Toruniu musi być mega korek, a co! No i wtedy była druga szansa, którą niestety zaprzepaściłam, bo pojechałam innym autobusem. Cóż.... przynajmniej w autobusie miała czas na zrobienie zadania domowego :p Źle nie było, chociaż musiałam przyznac się, że nic a nic nie umiem i obiecać, że się nauczę. Przez Święta. Well.... łi-łil-si ;-)
A jutro jadę do tatencjusza mego. I z tej okazji chciałam się dzisiaj spakować i co? I nic, bo plecak kurna u Emilki został. Fuck. I muszę jutro po niego jechać. W sumei, to jak się nie ma w glowie, to ma się w nogach, nie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz