się gra się ma

Ostatnimi czasy bywam w Stollycy częściej niż często, bo jakby jeszcze ktoś nie wiedział, to jeżeli coś się dzieje, to właśnie w Warszawce. No właśnie... tam to się dzieją dziwne rzeczy czasami. Idę, sobie idę, patrze na prezent od wujka Stalina, czyli Pałac Kultury i Nauki i oczom nie wierzę.

Alieny opanowały naszą planetę, no betonowy klocek zieleniał, jak nic! Patrzta i podziwiajta:

Zielony, jak ufolcowy talerz latający? Zgadza się? Już się boicie? se se se
A to tylko Garnier. No nie sam w sobie Garnier (bo w sumie, jak wygląda Garnier? zastanawialiście się kiedyś?) tylko nieco niestandardowa akcja reklamowa.
W ramach akcji ambientowej, która potrwa kilka tygodni, najbardziej rozpoznawalny (i niewykluczone, ze najbrzydszy) budynek w Warszawie - Pałac Kultury i Nauki - został po zmroku podświetlony z 4 stron na zielono, a na głównej fasadzie od ul. Marszałkowskiej co kilka minut jest wyświetlany jest film reklamowy oraz logo marki Garnier. Jakby się kto zgubił, to lookni i już wie, na jakiej ulicy jest. I sobie można tak dupencję na ławeczce usadzić i kino-bambino urządzić. Przy sprzyjających warunkach atmosferycznych of-korz. Nooo... warszawka się bawi. A jakby siakiś bystrzacha studenciak przyoszczędzić chciał, to było, mimo kaca, wypełznąć z domu i wymienić otrzymane w ciągu dnia od hostess Garniera vouchery na pełnowartościowe produkty pielęgnacyjne marki Garnier. I już dyszka na pifko w kieszeni.
A że w Stolyycy wszystko musi grać, tańczyć, śpiewać, krawaty wiązać, odkurzać, miksować i gotować, to akszyn rozpoczęto 10 października 2009 r., od spektakularnej prezentacji "Światło i dźwięk" oraz pokazu sztucznych ogni.

A mata, boście pewnie przegapili, jakaś brazyliana leciała albo 1234569 odcinek "Mody na suknie" i się wam 4 liter z domu ruszyć nie chciało. Obejrzyjcie ze 3 razy i możecie opowiadać znajomym - byłem, widziałam atak alienów na PKiN lajf: