4.10.2010

pamietaj nygusie masz byc orlem a nie strusiem

Poszukiwania zaginionej spódniczki uważam za oficjalnie zakończone. Znalazła się sama. W szafie, którą swego czasu przerzuciłam do góry nogami w szale poszukiwań. Łel, ważne, że do mnie wróciła.

Postanowiłam wdrożyć w życie me program gruntownej przemiany, bo trzeba mieć w życiu priorytety i zdaje się, że ostatnimi czasy trochę mi się miksowały (zaryzykowałabym stwierdzenie, że nawet blendowały) cele i stopień ważności, ale dzisiaj doznałam olśnienia. Już wiem, co jest dla mnie najważniejsze, przynajmniej, jeżeli chodzi o stan na dzień dzisiejszy. Oczywiście, jak w każdej porządnej r-ewolucji nie obędzie się bez ofiar. A co będzie jutro, to się zobaczy, w końcu carpe diem, co nie?

Inna sprawa, jak byście jeszcze nie zauważyli, to ta cholerna jesień znowu się zaczęła. Jest zimno, ciemno i okropnie. Obroty terapeutów ulegają podwojeniu, a ja myślę o kupnie telewizora, przed którym broniłam się przez kilka lat. O matko boska elektryczna, chyba jest ze mną naprawdę źle skoro jestem w stanie posunąć się do absolutnej ostateczności, czyli zanabycia czaso-pożeracza-mózgu-rozmiękczacza w postaci odbiornika TV. Jest jeszcze szansa, że zjawi się jakiś rycerz na białym rumaku i tak mnie zaabsorbuje swoim jestestwem, że zrezygnuje z tego desperackiego kroku. No ale nie oszukujmy się, szanse są raczej średnio nikłe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

nakarm nowe rybki