3.08.2011
znaki
Chciałam, naprawdę bardzo chciałam zabrać się za czytanie książki do doktoratu i już otworzyłam, nawet przeczytałam kilka zdań i poczułam potrzebę użycia ołówka. Wstałam, szukam, szukam, szukam i jak się można spodziewać - nie ma. No to idę czytać dalej i w tym momencie cyk i na Starówce zaciemnienie, prądu brak. I powiedzcie mi, że to nie są znaki! Moce tajemne, a przynajmniej elektrownia, nie chce żebym go pisała. I cóż ja ma począć wobec losu. Pozostaje mi się pogodzić i pokornie odejść w objęcia Morfeusza, bo niestety innych objęć w moim łóżku nie ma.
Update: jak już zrobiłam sobie romantyczny nastrój ze świecami w roli głównej, to prąd is back. I koncert alarmów we wszystkich sklepach i biurach w okolicy. Ale przynajmniej mogę wziąć prysznic. Jak powiedziała, tak też zrobiła.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz